Forum o The Sims 2 Strona Główna o The Sims 2
Wszystko o The Sims 2 i o innych ogólnych tematach.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

zvsa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum o The Sims 2 Strona Główna -> Coś dla Odmiany: Książki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 28 Lip 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 9:26, 02 Sie 2017    Temat postu: zvsa

Capricorn nawet nie spojrzal na Meggie. Nie spuszczal wzroku ze starego czlowieka, ktory go wymyslil.

-A wiec mow, nawet jesli nie masz nic do powiedzenia! Nie jestes pierwszym, ktory w tym kosciele probuje ratowac skore klamstwami, ale jesli dalej bedziesz opowiadal swoje koszalki-opalki, dam znak Bascie, zeby ci przystawil do gardla sliczna mala zmije. Mam ich zawsze pare w domu na takie okolicznosci jak ta. Ale i ta grozba nie zrobila wrazenia na Fenogliu.

-W porzadku! - rzekl, rozgladajac sie wokolo, jakby zalowal, ze ma tak skromne audytorium. - Od czego mam zaczac? Najpierw sprawa zasadnicza. Pisarz nigdy nie pisze w swoich 316

ksiazkach wszystkiego, co wie o swych postaciach. Niektore rzeczy zachowuje w tajemnicy - wie o nich tylko on i jego postacie. Na przyklad co do niego - wskazal na Baste - zawsze wiedzialem, ze byl nieszczesliwym chlopcem, zanim go wziales do siebie. Niech sobie przypomne sentencje z jednej przepieknej ksiazki: Przerazajaco latwo jest wzbudzic w dzieciach przekonanie, ze sa ohydne. Basta mial to przekonanie. I wcale nie wyprowadziles go z bledu. Skadze. Po co? Ale nagle [link widoczny dla zalogowanych]
mial kogos, do kogo mogl sie przywiazac, kto mu mowil, co ma robic... Znalazl boga, Capricornie, i jesli go nawet zle traktowales, to kto mowi, ze wszyscy bogowie sa dobrzy? Wiekszosc z nich jest surowa i okrutna, prawda? Nie napisalem tego wszystkiego w ksiazce. Wiedzialem o tym, to wystarczylo. Ale zostawmy Baste. Przejdzmy do ciebie.

Capricorn nie spuszczal wzroku z Fenoglia, jego twarz byla tak nieruchoma, jakby sie zamienila w kawal drewna.

-Capricorn...

Fenoglio wymowil to imie prawie pieszczotliwie. Spogladal ponad ramieniem Capricorna, jakby zapomnial, ze ten, o ktorym mowi, stoi przed nim, a nie tkwi w calkiem innym swiecie zamknietym miedzy okladkami ksiazki.

-Oczywiscie ma jeszcze inne imie, ale nawet go sobie nie przypomina. Przybral imie Capricorna od znaku, pod ktorym sie urodzil. Capricorn Niedostepny, Capricorn Niezglebiony, Capricorn Nienasycony, chetnie grajacy role boga lub diabla, zalezy, jak na to spojrzec. Ale czy diabel ma matke? - Tu Fenoglio po raz pierwszy spojrzal Capricornowi prosto w oczy. - Ty masz matke. Meggie spojrzala na Sroke. Stara kobieta stanela na samej krawedzi gornego schodka, pochylajac sie do przodu i zaciskajac kosciste piesci. Ale Fenoglio mowil za cicho.

-Lubisz rozglaszac, ze twoja matka pochodzila ze szlachetnego rodu - ciagnal. - Ba, czasem wrecz twierdzisz, ze byla 317

krolewska corka. A twoj ojciec - powiadasz - byl platnerzem na dworze jej ojca. Wzruszajaca historyjka. Mam ci opowiedziec moja wersje?

Po raz pierwszy Meggie dostrzegla cien leku na twarzy Ca-pricorna - leku bez imienia, bez poczatku i konca, a za tym lekiem, jak wielki czarny cien, podnosila glowe nienawisc. Meggie byla pewna, ze Capricorn pragnal w tej chwili zabic Fenoglia, ale lek nalozyl nienawisci wedzidlo, czyniac ja tylko tym wieksza. Czy Fenoglio tez to dostrzegal?

-No, prosze, opowiedz swoja wersje. Dlaczego nie? - Oczy Capricorna znieruchomialy jak oczy

weza.



Fenoglio usmiechnal sie lobuzersko, zupelnie jak Pippo czy Rico.

-W porzadku, kontynuujmy wiec. Ta historia z platnerzem to oczywiscie klamstwo. Meggie wciaz miala wrazenie, ze stary pisarz swietnie sie bawi. Zachowywal sie tak, jakby sie droczyl z kotkiem. Czy naprawde tak malo wiedzial o wlasnym tworze?

-Ojciec Capricorna byl zwyklym kowalem podkuwajacym konie - ciagnal Fenoglio, nic sobie nie robiac z chlodnej wscieklosci malujacej sie w oczach tamtego. - Kazal swojemu synowi brac w rece gorace wegle, a czasem tlukl go tak mocno, jakby walil w rozpalone zelazo na kowadle. Za okazanie litosci chlopiec otrzymywal baty, podobnie jak za lzy i za kazde "nie potrafie". "Liczy sie tylko sila! - powtarzal ojciec. - Silniejszy ustala reguly gry, dlatego staraj sie byc silniejszy". Matka Capricorna rowniez uwazala to za jedyna, niepodwazalna prawde. Codziennie opowiadala synowi, ze kiedys bedzie najsilniejszy ze wszystkich. Nie byla ksiezniczka, byla sluzaca, miala chropawe dlonie i chropawe kolana, i chodzila za swoim synem jak cien, nawet wtedy, gdy on zaczal sie wstydzic rodzicow i wymyslil sobie nowa matke i nowego ojca. Podziwiala go za jego okrucienstwo, 318

uwielbiala patrzec, jak wokolo sieje postrach. I kochala jego serce czarne jak atrament. Tak, twoje serce jest kamieniem, Ca-pricornie, czarnym kamieniem, rownie wspolczujacym jak kawalek wegla, a ty jestes z tego bardzo, bardzo dumny.

Capricorn znow bawil sie mankietami, krecil spinka, wpatrujac sie w nia z takim namyslem, jakby cala jego uwage zaprzatal ten maly czerwony kawalek metalu, a nie slowa Fenoglia. Kiedy stary pisarz umilkl, Capricorn starannie obciagnal rekawy marynarki i usunal strzepiaca sie nitke. Zdawalo sie, ze tak samo usunal zlosc, nienawisc, strach - z jego bladego spojrzenia nie dalo sie niczego wyczytac.

-To rzeczywiscie niezwykla historia, stary czlowieku - rzekl cicho. - Podoba mi sie. Jestes swietnym klamca i dlatego zatrzymam cie tutaj. Na razie. Dopoki nie znudza mi sie twoje opowiesci.

-Zatrzymasz mnie? - Fenoglio wyprostowal sie dumnie. - Nie zamierzam tu zostac! Co... Ale Capricorn zamknal mu usta reka.

-Ani slowa wiecej - szepnal. - Basta poinformowal mnie, ze masz troje wnuczat. Jesli mi narobisz klopotow albo zaczniesz opowiadac swoje klamstwa nie mnie, tylko moim ludziom, poprosze Baste, zeby zapakowal kilka mlodych zmij i polozyl ten prezent twoim wnuczkom pod drzwiami. Czy wyrazilem sie jasno, stary czlowieku?

Glowa Fenoglia opadla, jakby Capricorn przetracil mu kark - czym? Tymi paroma slowami. Kiedy znow ja podniosl, w kazdej zmarszczce na jego twarzy czail sie lek. Capricorn z usmiechem zadowolenia wlozyl rece do kieszeni.

-Tak, tak, wy wszyscy, ludzie o jakze wrazliwych [link widoczny dla zalogowanych]
sercach, przywiazujecie sie do czegos - rzekl. -

Dzieci, wnuki, rodzenstwo, rodzice, psy, koty, kanarki... Wszyscy sa tacy sami: chlopi, wlasciciele

ziemscy, nawet policjanci maja rodzine albo przynajmniej psa. Wezmy na przyklad jej ojca! -

Meggie podskoczyla,


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum o The Sims 2 Strona Główna -> Coś dla Odmiany: Książki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin